Szukałam i szukałam... straciłam ponad 150 zdjęć z Bratysławy i Wiednia (mam nadzieje, ze je jeszcze znajdę gdzieś na jakiejś płycie).
Było popołudnie - a całe miasto dozobaczenia! Stare miasto w Bratysławie jest śliczne.
Dodatkową akrakcją były krowy (parada krów) pomalowane na przeróżne wzory, miałam gdzieś zdjecie z krową "przebraną" za arbuza.
Oprócz Parady Krów w Bratysławie widziałam jeszcze zamek z widokiem na panoramę miasta. Miałam ochote zostać tam na noc... Po powrocie na uliczki starego miasta i skromnym obiedzie - moim kolejnym przyjacielem podróży stała się mała pluszowa owieczka :)
Wracając na dworzec spostrzegłam wtopiony w chodnik mosięzny okręg z wypisanymi stolicami i odległościami w jakich znajdują się od Bratysławy. Moją uwegę na tym okręgu przykuła jedna nazwa - Wien (Wiedeń). I jak się okazało pociągiem było to 2 godziny drogi - postawanowiliśmy pojechać na kawę do Wiednia - zastanawiając się czy kilkanaście minut po połunocy dostawienie kawę.
Jak się okazało na kawę trzeba było zaczekać do rana.
Moje wyobrazenie o Wiedniu było całkiem inne. Trochę się rozczarowałam tym miastem...
Po porannym umyciu się, dojściem do ładu udaliśmy się na kawę.
Karlsplatz w Wiedniu:
Po "obejściu" Wiednia czas na powrót - na stopa przez Niemcy - do domu :)
2 komentarze:
lubię Twoje zdjęcie z krowa
a Wiedeń dla mnie to jedno z piękniejszych miast w jakim byłam
normalnie niczym Tony Halik :)pięknie
jaty
Prześlij komentarz