piątek, 17 kwietnia 2009

4 państwa Poprad/Bratysława

Po śniadaniu (w bardzo orginalnych warunkach) w Popradzie nastał czas
na podróż pociągiem do Bratysławy. W ciągu kilku godzin podczas
gorączego lipcowego dnia zainteresował się mną bardzo przystojny
męźczyzna. Oddał mi swoją butelkę z piciem, wafelka, bardzo lubił się
przytulać i za nic nie chciał wracać na ręcę swojej mamy. Ilekroć mama zabierała go odemnie wyciągał ręce w moją stronę i zaczynał płakać.

Bardzo odważnie - swoim samochodzikiem - bronił mnie przed innymi
męźczyznami (tak naprawdę był chyba zazdrosny).

Ale wracając do podróży, w trasie niejednokrotnie pociąg przejeźdzał
przez sam środek jezior, gór czy pól (przepiękne pola słonecznikowe
utkneły w mojej pamięci).

Gdy dotarłam do Bratysławy zaczał się ciąg dalszy podróży...

2 komentarze:

Joanna pisze...

nie ma to jak wakacyjna miłość - u mnie to już będzie 10 lat ;)

Anonimowy pisze...

wakacyjna miłość z górami w tle :) ta relacja z wycieczki zaczyna być coraz bardziej wciągająca, czekam na dalsze foty :)
jaty